(4 razy sprawdziłam w kalendarzu, bo nie mogę uwierzyć, że jestem tu już tydzień...)
Gwangju to pod względem wielkości 6. miasto w Korei Południowej (troszeczkę mniejsze od Warszawy).
Ostatnie dwa popołudnia spędziłam na odkrywaniu jego centrum. Pierwsze wrażenia to głośny k-pop z każdej strony, mnóstwo sklepów, głównie z ciuchami i kosmetykami, i oczywiście knajpy na każdym rogu.
Ciekawym rozwiązaniem wydaje mi się sposób ulokowania sklepów. Można zauważyć pewien "porządek". Ulica z kosmetykami, ulica z butikami, ulica z sukniami ślubnymi, ulica z hanbokami - tradycyjnymi strojami koreańskimi i wiele innych.
Najbardziej przykuła moją uwagę ilość "butików". Zastanawiam się już od kilku dni, czym są te "niemarkowe" sklepy z super ciuchami... Czy to rodzaj naszych bazarów, tylko w eleganckim wydaniu, czy może jednak jakieś azjatyckie marki o których nigdy nie słyszałam.
Zapytałam dziś o to znajomą. Otóż są to butiki w których ubiera się większość młodych osób. Zdziwiona odpowiedzią mówię, że u nas wszyscy kupują w sieciówkach, że u nas nie ma takich super butików na każdym kroku. "Hmm na nas po prostu te ciuchy za bardzo nie pasują, one są na europejskie sylwetki... Długie nogi, długie ręce, my wolimy te małe butiki." Doskonale rozumiem co ma na myśli! :D
Yeseo pochodzi z Gwangju, mieszka tu całe życie. Jednak udało mi się zabrać ją w miejsce którego, nigdy nie odwiedziła. Jak to zwykle bywa, o własnym mieście wiemy najmniej, bo przecież nikt z nas nie ma czasu na turystyczne atrakcje. Taras widokowy na który się wybrałyśmy oczarował nas całkowicie.
Oto Yeseo *.*
Ulica z Hanbokami.
RICE CAKE ICE FLAKE
BIBIMBAP
DELIMANJOO <3
Niesamowite zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! :))
Usuń