sobota, 3 grudnia 2016

Czym smakuje DROGIE Tokio?

Japonia, Tokio

Mówisz Japonia i każdy odrazu się wzdryga, bo za drogo. Niedość, że daleko to jeszcze kosmiczne ceny. Czytałam artykuły w którym analizują koszty rocznego utrzymania w różnych miastach świata, jak możecie się domyślić Tokio znajduje się w czołówce. Nic tylko się załamać. Z kosztownym życiem w Tokio nie zamierzałam polemizować, jednak mieszkanie, to co innego niż zwiedzanie. W rankingu obok Tokio znalazł się Paryż, który w mojej głowie wciąż wydaje się najdroższym miastem jakie odwiedziłam. Jednak ze względu na to, że było to miasto w którym moja podróżnicza przygoda się zaczęła, nie wiem czy dziś zwiedzała bym je tak samo.

No ale wróćmy do feralnej Japonii. Przed wyjazdem pytałam Koreańczyków co polecają w Tokio, mówili jakby jednym głosem "Zakupy i JEDZENIE!". Pierwsze odpuściłam, obok drugiego nie mogłam przejść obojętnie.

To co właściwie jadłam? Oczywiście sushi! Raz w miejscu nieturystycznym w podziemiach dworca, malutki bar sushi, w którym klienci stoją przy drewnianych blatach otaczających dwóch mężczyzn przygotowujących pyszne kawałki sushi. Na blacie stoi pojemnik z imbirem, buteleczka z sosem sojowym, pudełeczko ze sproszkowaną machą (japońską zieloną herbatą) i kranik z gorącą wodą. Kawałki rozpływały się w ustach. Ceny 1 sztuki zaczynały się od 4zł.



Drugie spotkanie z sushi było w miejscu całkowicie turystycznym, już mówię o co chodzi. Koleżanka poleciła nam sushi z elementem japońskiego szaleństwa, czyli knajpę w okolicy Shibuya Crossing. Siedzimy przy blacie, przed oczami zamontowany jest mały ekranik na którym przeglądamy menu i składamy zamówienia. Po kilku minutach nasze sushi przyjeżdża do nas na elektrycznej tacy. Jakkolwiek dziwacznie to brzmi, wszyscy klienci byli podekscytowani, a z każdym kolejnych talerzykiem widać było coraz większą ekscytację w oczach :)) I tutaj najciekawsza informacja w tym miejscu ceny za 1 talerzyk (2-6 kawałków) zaczynały się od 5zł, także na pyszną turystyczną kolację wydałam 20zł. Jeżeli, ktoś mi powie gdzie koło wieży Eiffla znajdę kolację za 5 euro, będę zachwycona!





Jeśli chcemy jeść tanio, smacznie i szybko najlepiej wybrać ramen. Oprócz przyjemnej ceny ok. 20zł w pakiecie mamy bardzo japońskie doświadczenie. Siedzimy w maleńkiej knajpie przy wysokim blacie, gdzie dosłownie możemy patrzeć na ręce kucharza. Moje klasyczne japońskie ramen doprawiłam 2 ząbkami czosnku, które możemy w dowolnej ilości wyciskać przez praskę wprost do talerza.

automat do zamawiania ramen




Przyzwyczajona do koreańskiego street foodu, wciąż rozglądałam się za ulicznymi budkami w Japonii. Tam jednak street foodu brak. Polowałyśmy na Takoyaki - pieczone w specjalnych formach kulki z ciasta z kawałkiem ośmiornicy w środku. Ostatniego dnia w parku udało się!



W małym uroczym sklepiku upolowałam trójkącik Onigiri, a jakąś rybką w środku. W smaku bardzo dobra, ale jednak pozostanę wierna poznańskiemu Min's Onigiri !




Na "Monja Street" w małym barze zamówiłyśmy Okonomiyaka i Monjayka, które to moja współlokatorka kazała nam posmakować. Oba dania były przepyszne, także i ja każę smakować kolejnym podróżnym!

surowy Okonomiyak


gotowy Okonomiyak

surowy Monjayk

gotowy Monjayk


Ach no i najważniejsze! Japonia smakuje machą! Macha to sproszkowana, przepyszna zielona herbata. Wystarczy maleńka łyżeczka proszku, woda i pyszny napój gotowy. Oczywiście smak machy znajdziemy we wszystkim: lody macha, kitkat macha, czekolada, latte, tiramisu, chrupki, ciasta ryżowe... Generalnie wszystko.



Oprócz tego przygotujcie się na słodkiego ziemniaka, pastę z czerwonej fasoli, wasabi i sake ;) I KitKat-a w każdym z nich.



Podsumowując. Oczywiście, że jest drogo. Możemy zjeść kolację za 200zł i więcej, ale przecież nie musimy. Koszty codziennego życia na pewno dają w kość, szczególnie szokują ceny owoców i warzyw, np. za 1 jabłko zapłacimy 4zł. Ja jednak byłam pozytywnie zaskoczona, że da się zjeść w knajpach w naprawdę przyzwoitych cenach.

No i oczywiście było pysznie!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz